Spinningowe rozpoczęcie sezonu 2011

 

Łowiliśmy 4 godziny począwszy od 6.45 do 10.45. Czasu było dość, aby się wykazać. Na szczupaki mało, kto się nastawiał, bowiem najczęstszym łupem padają tzw. pistolety o długości do 30 cm. Znowu, więc o wynikach zawodu miały decydować okonie. Taką taktykę podjęli zawodnicy, którzy zajęli czołowe miejsca. Jak zwykle posiadałem dwie wędki. Jedną do połowu na grubsze przynęty i z przyponem wolframowym, która wkrótce poszła w odstawkę - faworytką była spinning na "paprochy". Przez ponad jedną godzinę nic wymiarowego nie złowiłem. Miałem tylko jednego szczupaczka, a oczy cieszyły przepływające duże amury, wzdręgi, leszcze i karpie. Dotarłem wreszcie do ulubionego miejsca, gdzie od czystej wody oddzielał mnie kilkumetrowej szerokości pas roślinki. Jakbym coś grubszego zahaczył nie byłoby łatwo wyholować. Pierwszy rzut i od razu wymiarowy okoń. W sumie z jednego miejsca 5 okoni - wszystkie wymiarowe. I najważniejsza ryba, która dała mi zwycięstwo to kleń o długości 47,5 cm - chyba pierwszy raz na zawodach spinningowych w Torkach złowiłem klenia. W pobliżu był Piotrek Zajączkowski, który potwierdził mi wpisy do karty połowu i pstryknęliśmy sobie kilka fotek. Można powiedzieć, że Piotrek to pechowiec tych zawodów, bowiem złowił szczupaka i brakło mu jednego centymetra do 50 cm wymiaru. Czy wygrałby tym szczupakiem? Nie wiadomo - długość ryb przeliczana jest na punkty, ale do tych punktów brana jest pod uwagę chyba też orientacyjna masa ryby - kleń przy długości 47,5 cm chyba jest cięższy do szczupaka. Najwięcej ryb, bo aż 10 okoni wymiarowych złowił Tomasz Koczocik. Jednemu z głównych faworytów same okonie jednak nie wystarczyły do zajęcia pierwszego miejsca.